STEN 2000
Kubuś Fatalista i jego Pan

Zabawa z tekstem
STEN 2000. Diderot i Białoszewski


Aleksandra Nalepa
Gazeta Wyborcza

fot. Daniel Szubelak



     "Kubuś Fatalista i jego Pan" Denisa Diderota, jeden z najwybitniejszych tekstów oświeceniowych przy próbie przełożenia na język teatralny wymaga zręcznej ręki reżysera i sprawnego aktorstwa. Opowieści głównych bohaterów trzeba bowiem wyraźnie oddzielić od autorskiego komentarza, a przy tym spektakl przez cały czas musi być prowadzony w jednolity sposób. Twórcy spod znaku Stowarzyszenia Dialog zaimponowali mi we czwartek pomysłową realizacją i dojrzałym potraktowaniem tematu.  

fot. Daniel Szubelak

     W rolę komentatora rzeczywistości wcieliła się Beata Wojciechowska. Popularne i mniej znane kwestie z powieści Diderota wypowiadała z ogromnym wdziękiem i niezwykłą lekkością. "Jak się poznali? Przypadkiem. Jak wszyscy!" - wzruszała ramionami. A chwilę później powtarzała za Kubusiem: "wszystko co nas spotyka dobrego czy złego zapisane jest w górze".

     Pan (w tej roli świetny Jacek Milczanowski) i Kubuś (brawurowo zagrany przez Tomasza Piaseckiego) snuli na scenie opowieści "o amorach", przepełnione ludycznym, miejscami rubasznym humorem. Liczne dygresje, które w teatrze mogą nieco zamazywać przejrzysty charakter fabuły, tym razem rozweselały publiczność. Salwy śmiechu towarzyszyły m.in. historii opowiadanej przez oberżystkę, zaskakującym zwrotom historii miłosnych czy świetnie zagranej scenie upijania się bohaterów w karczmie. I nawet jeśli czasem aktorzy mylili tekst, robili to w taki sposób, że widz prawie nie dostrzegał drobnych potknięć. A teatr sprawiał wrażenie żywego, spontanicznego i tworzonego dla publiczności.