Gdyby miarą wartości miała
być opisana historia, "Lekcja" zmieściłaby się z powodzeniem
w nurcie sensacyjno-kryminalnym, podobnie jak odczytana w ten sposób literatura
Dostojewskiego. Jeżeli "Zbrodnię i karę" uznaje się powszechnie
za jedno ze szczytowych osiągnięć dziewiętnastowiecznej literatury, to
dramaty Ionesco wprowadzają w XXI wiek sztuki. Określane mianem antyteatru,
posiłkujące się surrealizmem i psychologią głębi, obok dzieł Becketa czy
Adamowa tworzą odmienny (nowoczesny) wizerunek sztuki przesycony sarkazmem
i niewiarą wobec racjonalnych sposobów ujmowania rzeczywistości. Bo co
przyniósł światu ludzki rozum, który w ciągu jednego tylko, XX wieku,
doprowadził do dwóch okrutnych wojen i nieustannie szerzącej się agresji?
Język Ionesco broni się absurdem, groteską,
ucieczką w autotematyczny świat semantyki i tautologicznych porównań.
Okazuje się np., że zdanie: "róże mojej babki są tak żółte jak mój
dziadek, który był Azjatą" we wszystkich językach świata brzmi tak
samo. Poprzez piętrzący się irracjonalizm i obsesyjną perwersję teatr
Ionesco stara się dotknąć prawdy, którą można odnaleźć w sobie mierząc
się z własnymi demonami. Ta czarna, pseudo-erotyczna komedia prowadzi,
jak u Gombrowicza, "od nierzeczywistości do rzeczywistości".
Kryminalna historyjka, z pogranicza psychopatycznych horrorów, ujawnia
swe podwójne dno: nietrudno jest podjąć grę, jeszcze łatwiej w niej się
zatracić i przekroczyć granice ludzkich ról.
Czarujący, w miarę trwania lekcji coraz
bardziej sadystyczny i nieobliczalny Profesor; lubieżna, pełna przewrotnego
wdzięku, z pasją wygrywająca karty swojej roli Uczennica; podejrzanie
układny, lecz w istocie obłąkany Służący - to zaskakująca lekcja teatru
i nowego spojrzenia na sztukę.
|