Łukasz Mańczyk
PRZED OKRĄGŁYM STOŁEM
zobaczyłem go w windzie kiedy ruszyła bo wtedy zapalała się żarówka
i on mi zaproponował że odlecimy do Grecji, swoim głosem notorycznego marzyciela
że w schowku na wózki dziecięce przechował
dwie pary skrzydeł
przez wszystkie lata
chciał latać ponad wszystkimi demonstracjami
lecz nigdy nie miał siły być ponad
ilekroć widział ludzi
ale teraz,
z pięciogwiazdkowego hotelu w końcu lat osiemdziesiątych
to on już się nie waha
bo jedno co miało pozostać ? było już przed naszym przybyciem
mity są poza naszą wiarą i poznaniem
bohaterowie przechodzą w stan książki
mówi chodź, te szkła w barze koloratura międzynarodówki
i pierwszy Japończyk przy ruletce
powiedział to w wielkiej tajemnicy
i ja od tamtego czasu się waham
stoję przy wejściu do dźwigu sześcioosobowego
przyciskam lecz żałuję ilekroć widzę światło
po czym staliśmy na dachu obserwując wysokopienność miasta
po czym tęsknota za tym co nigdy nie nadeszło
stewardzi znieśli nas pojedynczo na parter rozdzieliwszy
lecz zachowując integralność wniesionych aportem ciał:
do Hotelu Polska.
|