dla myszy gryzionych przez czas


czas jest ziarnem
gryzionym przez myszy absolutu
ziarna są policzalne
myszy jak mleko bieleją
na granicy wyobraźni

porażająca jest
bezsilność metafory rzeczownikowej
która udaje że coś wie
myszy absolutu nie wiedzą
że stały się przedmiotem penetracji
językowej
na francuską modłę nadstawiają się w ciemności
pożerając z lubością ziarna

granice wyobraźni
nie dają się sprowokować
są trwalsze od żelbetowych schronów
bowiem bezpieczniej jest rozbić się jednoznacznie
niż dryfować bezwiednie po oceanie wieloznacznego bezsensu
tak prawią uczeni służący myszom za króliki

Konkludując:

Ile zostało ziaren?
Mysz jest jedna czy więcej?
Z czego zrobiona jest wyobraźnia?
Czy wystarczy żelbetowych schronów przed inwazją pustych słów?
Gdzie schronią się poeci którzy wiedzą że żelbety utkane są z sałaty słownej polityków?
Dlaczego króliki doświadczalne nie lubią myszy absolutu i absurdalnie uważają je za gryzonie pożerające ciszę które bezczelnie przejęły ich etaty?

Następujące po tym szeregi zdań pytajnych zawaliły się jak wtc bo scalające je pytajniki zjadły myszy biorąc je za ziarno w istocie kto zjadł kogo nie wynika z konstrukcji gramatycznej sensu stricto nikt nie wie niczego co pozwoliłoby myśleć z optymizmem o perspektywie rozwoju wszędobylskiego acz pozbawionego trwałych fundamentów języka który udając z jednakowym powodzeniem byka czy polnego konika nie jest rzecz jasna traktowany zbyt serio przez żurnalistów urzędników i różnego autoramentu pedałów od starego roweru którzy nadają rzeczywistości ostateczny bieg.