okno przez które wyglądam
bezdźwięczny wiatr za szybą
wyginające się gałęzie drzew
przelatujące w ciszy ptaki
odległe ciepło słońca
czerwony unoszący się pył
wirujące piórko
przecież poza pokojem tym jest
wieczna wojna gatunków
wierzb płaczących mikrobów
JA to tylko wyobraźnia
a co tak naprawdę zostaje
w błoniastej dłoni bobra
w grzechotce grzechotnika
w filozofii komara widliszka
gdy wodospady milkną
krajobraz staje się księżycowy
to tylko miejsce spoczynku
szarych amorficznych kamieni
miejsce świętej pamięci
wilgotnych różanych płatków
na rozczochranej ciepłej trawie
pod stopami zbliżających się do siebie
kochanków