Szczęsny Wroński
POTWÓR NIE OPISANY
Dziennik podróży wewnętrznej



06.09.1992

     Kończy się niedziela, leniwa niedziela. Byłem z Basią i Agnieszką w kościele, nie wydarzyło się nic szczególnego. Ani przez moment nie wzrosło we mnie napięcie, które wróżyłoby jakieś zmiany. Jest we mnie niby pewność odnalezionej pozycji. Opadł podgorączkowy stan mojej wędrówki - może niedługo znów coś się wydarzy. Kim jestem? - zapytuję siebie pogrążony w tym spokoju i pewności jutra. Gdzieś na dnie błąka się jakiś cierń. Dzień się kończy.