dla mojej córki Agnieszki
dla mojej córki Agnieszki
to jesteś ty
choć cię nie poznaję
zakryta makijażem obcymi perfumami
idziesz stukocząc w ciemności
twoje obcasy oddalają się
furkocze czarna tunika
znikaszgdzie jesteś córeczko
chciałaś powiedzieć coś
co wtedy zamarło ci w ustach
słyszę tylko twój śmiech
gdy mówisz do mnie – przekozak
i… tamto klaśnięcie ręki
wszystko co pozostało
dźwięczy w pustcewróć do POEMAT
dla niekończącego się…
dla niekończącego się…
coś zalewa świat
p r z e s t r z e n i e j e
to fikcja czy polucja ?
na krawędzi biurka
pieprzą się idee
pieprzyć to ? – ktoś zapytał
ja skończę z tym – odpowiadam
co za “ja”? – ktoś do mnie zapytał
- jeśli pyta się to “mnie”
- byle zamieszać
- zrozumieć bez pojęcia
Konkluzja:
te zdziry naginają się do rzeczy
nadstawiają szpar szperaczom
wyławiam uchem jakiś szmer
kalka wyobraźni udaje czerń
wróć do POEMAT
dla “chciałbym”
dla “chciałbym”
w trybie warunkowym
mojego życia
dopisuję kawałek po kawałku
przyklejam etykietki
dzień po dniu
staję na rzęsach
podpieram się brukowanym fallusem
umysłem śmiertelną chorobą
wyobraźni nieśmiertelnymi snami
krwią która mnie zalewa
sutką nie wiadomo czyją
ręką w ciemności
A ciemność to masy motyli
zamienionych w ławice ryb
(kicz !)
pobłyskują ogniki absolutu
by życie nabrało niedosytu
wróć do POEMAT
Nie pozwól milczeć sercu
Nie pozwól milczeć sercu
nie pozwól milczeć sercu
na przekór twardzielom tego świata
niech nuci swą piosenkę
choćby wydawała się banalna
niech uczy twoje ciało
Miękkości i Oddania
Posłuszeństwa i Skruchy
Spójrz na padające z trzaskiem
mury
Zobacz
rozpadające się w rdzawy proch szkielety przyłbic
twoje serce jest bramą
zielonym przesmykiem światła
zanurz
w nim
siebie
Przeczucie
Przeczucie
moje wciąż niespełnione życie
nie rozpada się w pył
jest w tym jakaś nadzieja
jakby cel jeszcze niewidoczny
miał rozbłysnąć za moment
Polityka
Polityka
zawiązała się nowa partia
kanibali bezstronnych
szefem jest chudy facet
z ropiejącą raną nad okiem
a program jest atrakcyjny
spodziewają się porwać tłumy
nie chodzi tam bynajmniej
o zjadanie się nawzajem
właściwie o nic tam nie chodzi
bo nikt nie zna programu
podobno w ogóle go nie ma
to nasz największy atut
mówi facet z raną
czarny ptak siadł mu na twarzy
poszerza dziobem otwór
jest już na tyle duży
że mógłby tam zamieszkać
lecz macha tylko skrzydłem
przenosi się gdzie indziej
na jakąś inną wyspę
której nikt jeszcze nie widział
ta twarz jest mózgiem partii
jej cel to ropiejąca pustka
Dowody na istnienie raju
Dowody na istnienie raju
śmietnikowi kolekcjonerzy
zadziwiają mnie swoją odwagą
skazani na ludzką pogardę
w skupieniu nurzają się w odpadkach
Wtajemniczonych
nie mierzi smród
gnijącego mięsa
nieludzko poplamione koszule
buty z połamanymi nosami
tutaj znaleźć można
niezły strzęp wieczności
i sprzedać go za dobrą
cenę
pochyleni nad kosmosem
wyławiają perły
to oni są książętami
poezji
jakże bogaci
jak szczęśliwi
odnajdują w kubłach
błyskotliwe dowody
na istnienie raju
* * * poeta plecakowy…
* * *
poeta plecakowy jest zwykłym żebrakiem
za trochę makulatury żąda tyle co za kiełbasę
a taki nachalny że aż ręka świerzbi
by nie trzasnąć go w pysk
wszyscy wiersze piszą
lecz któż z tych milionów ośmieliłby się pobierać za nie opłatę
jak za zboże w komorze celnej
to przecież tylko trochę słów powstałych z niczego
czyż samo życie można nazwać kosztem uzyskania przychodu
dlatego kupczenie książkami powinno być zabronione
chyba że dotyczą one koniecznej inwentaryzacji świata
na polecenie świętych urzędów skarbowych
celem obliczenia ostatecznego podatku
od istnienia
Pisarze
Pisarze
pisarze żrą się jak psy
psy miażdżą kości potężnymi żuchwami
pisarze ryją jak krety
krety zaludniają podziemne korytarze odchodami i resztkami żarcia
pisarze budują kopce jak termity
termity wwiercają się w strukturę kości, która staje się kością z wieży słoniowej
pisarze budują tamy jak bobry
bobry rozpryskują czyste tonie poszukując legendarnego źródła łez
pisarze liżą tyłki władcom tego świata
władcy tego świata miażdżą psy potężnymi żuchwami ryją podziemne korytarze
rozpryskując przejrzyste tonie wód w poszukiwaniu legendarnego źródła
nienawiści
* * * głos wołającego
* * *
głos wołającego
telefonu panasonic
w grobowcu wtc
przebijający się przez gruzy
sygnał odchodzącego świata
klawisze bez palców
słuchawka oderwana od ucha
dziura na łączach
płacz i zgrzytanie zębów
pomiędzy szczękami internetu
głos wyjącego w chaosie
wali się w pył duma narodów
A strach jest bardzo zwykły
wbrew opiniom dziennikarzy
pieniądze fruną do nieba
urzędnicy z teczkami
z płonącymi cyframi w palcach
zmieniają się w chmurę pyłu
lewitują na wszystkie strony
na oczach globalnej widowni
nie wierzącego
oczom
świata